Businessman TOday
SPORT & CHARITY SPORT & CHARITY
Sukcesy, tak w sporcie jak i w biznesie, odnoszą przede wszystkim pasjonaci – ludzie którzy „mają to w genach”. To pasja pozwala nie poddawać... SPORT & CHARITY

Sukcesy, tak w sporcie jak i w biznesie, odnoszą przede wszystkim pasjonaci – ludzie którzy „mają to w genach”. To pasja pozwala nie poddawać się niszczącej sile emocji i jednocześnie czerpać z tych samych emocji moc. To ona również redukuje lęk przed odpowiedzialnością za niewłaściwe decyzje. Na boisku, na macie, czy na kortach, tak jak na rynku – powodzenie zależy często od ułamków sekund, a w tak krótkim czasie największą rolę odgrywa uwarunkowany doświadczeniem instynkt, a więc coś, czego nie można się po prostu nauczyć.

Za nami noworoczna zabawa, a wraz z nią pojawiły się kolej- ne refleksje na temat szybkiego upływu czasu. Przyzwyczaje- ni do życia w zawrotnym tempie zatrzymujemy się na chwilę, aby zrozumieć i pogodzić się z faktem, że minął kolejny rok, a przed nami nowe wyzwania i zmiany. Te ostatnie właściwie nie są bolesne, bolesny jest opór jaki zmianom stawiamy-  opór wynikający z lęku. Ale odwaga nie jest brakiem lęku – jest umiejętnością jego Powodowani refleksją szukamy więc nowych wymiarów pracy nad sobą i wraz z no- wym rokiem pojawiają się noworoczne zobowiązania. Podej- mujemy je sami albo podejmują je nasi najbliżsi, przyjaciele i znajomi. W rozmowach i planach bardzo często pojawiają się wątki nowej diety, ćwiczeń, nowych trenerów, systemów treningów, nowych możliwości i szans, oraz konieczności częstszego pomagania innym. Przy tej okazji mimowolnie zwracamy uwagę na to, jak radzą sobie ci, którzy z upływem czasu i jego konsekwencjami zmagają się zawodowo – spor- towcy. Każde zwycięstwo championa dowolnej dyscypliny jest w gruncie rzeczy zwycięstwem nad sobą, poprzedzonym niezwykle ciężką pracą w ściśle określonych warunkach. By te warunki stworzyć i utrzymać, pompuje się w sport ogromne pieniądze. Tak ogromne, że złośliwi regularnie pytają: czy to jeszcze sport czy już tylko biznes. Ale czy ta różnica jest na- prawdę ważna? Chyba tylko dla tych, którzy widzą obie dzie- dziny w sposób powierzchowny.

Sukcesy, tak w sporcie jak i w biznesie, odnoszą przede wszystkim pasjonaci – ludzie którzy „mają to w genach”. To pasja pozwala nie poddawać się niszczącej sile emocji i jed- nocześnie czerpać z tych samych emocji moc. To ona rów- nież redukuje lęk przed odpowiedzialnością za niewłaściwe decyzje. Na boisku, na macie, czy na kortach, tak jak na rynk – powodzenie zależy często od ułamków sekund, a w tak krót- kim czasie największą rolę odgrywa uwarunkowany doświad- czeniem instynkt, a więc coś, czego nie można się po prostu nauczyć. To oczywiście nie są jedyne wyznaczniki zbliżające do siebie sport i Sportowcy doskonale zdają sobie sprawę ze zmienności losu, z tego, że ich passa nie będzie trwać wiecznie. W którymś momencie kariery zaczynają więc zajmować się biznesem, ale czy dla pasjonata biznes to tylko zarabianie pieniędzy?

Pasja i ambicja nie biorą się znikąd. Umiejętność zarządzania czasem, zdolność planowania i osiągania celów, podobnie jak odwaga i dojrzałość do zwycięstwa, wynikają ze znajomości ludzkiej natury. Przede wszystkim własnej, ale też i pozosta- łych graczy – zarówno tych ze swojej drużyny, jak i konku- rencyjnej. Trening pozwala nie tylko poznać siebie, ale także dowiedzieć się czegoś o samym życiu, a kiedy zna się regu- ły gry, wtedy osobista wygrana i przegrana nie są już takie ważne. Tak pojawia się empatia – wielki dar, czasem trudny do udźwignięcia, ponieważ pogłębiona wrażliwość to świa- domość otaczającego świata i trawiących go problemów.

Ma ona jednak pewną interesującą ze społecznego punktu wi- dzenia właściwość, a mianowicie przyciąga ludzi i buduje au- torytet. Gwiazdy sportu doskonale zdają sobie sprawę z tego, że swoim wizerunkiem mogą zdziałać znacznie więcej niż kto- kolwiek inny, dlatego po zdobyciu pewnego doświadczenia w biznesie mającym zabezpieczyć ich przyszłość, chętnie anga- żują się w działalność charytatywną. Na świecie nie brakuje organizacji dobroczynnych, w których działalność zaangażo- wane są gwiazdy sportu.

Szacuje się, że najwięcej działa ich w USA. Każdy znany zawodnik, który odniósł sukces, zakłada organizację charytatywną albo wspiera jakąś fundację. Dzieje się tak od lat, dlatego też w świadomości ludzkiej dominuje przekonanie, że każdy komu się powiodło powinien pomagać innym, a jeżeli sam przeszedł w swoim życiu trudne chwile, tym większą powinien mieć motywację do niesienia potrzebu- jącym pomocy.

Analizując udział sportowców w działalności charytatywnej, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że niektórzy, aby być biznesmenami, muszą najpierw zająć się sportem, dzięki czemu pewne rzeczy będą dla nich oczywi- ste. Społeczna odpowiedzialność biznesu z definicji zakłada prowadzenie działalności w sposób uwzględniający interesy społeczne i ochronę środowiska. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że pieniądze przeznaczone na działalność dobroczynną są odliczane od podatku, można zobaczyć, że rząd niejako od- daje swoją rolę wspomagania różnych inicjatyw w ręce tych, którzy są do nich najlepiej przygotowani. Obcując na co dzień z rynkiem wpływającym na życie każdej jednostki, zawsze czujemy się częścią społeczności, z której czerpiemy i z którą chcemy dzielić się tym, co uważamy za cenne – kulturą or- ganizacyjną, zaangażowaniem, wiedzą i doświadczeniem.

Czy wierzymy, że działając wspólnie, z otwartymi umysłami i sercami możemy dużo więcej? Nie – my to po prostu wiemy. Dlatego działalność charytatywna nigdy nie jest wyrafinowa- ną strategią marketingową. Ofiarodawca nie przekazuje jedy- nie samych aktywów, ale także pozytywne emocje i mnóstwo motywacji. Ludzie dzielą się z innymi bez względu na to, czy są bogatymi biznesmenami czy nie – dzielą się, bo mają po prostu taką potrzebę, choć nie zawsze mają możliwości.

Doświadczenie zdobyte na rynku, podobnie jak to nabywa- ne podczas wymagających specjalnych warunków treningów sportowych, pomaga zrozumieć, że niesienie pomocy to sze- reg akcji, którymi należy zarządzać w zaplanowany, bizneso- wy sposób. Działalność charytatywna nie może zależeć tylko od chwilowych odruchów serca. Jeśli kreując ekosystem dla małych firm lub dokładnie określoną rzeczywistość ekono- miczną opieramy się na określonych regułach i używamy instrumentów finansowych według sprawdzonych procedur, nie możemy inaczej postępować chcąc wygenerować odczu- walny zysk społeczny. Pomaganie to inwestowanie w świat i w żadnym wypadku nie należy mylić go z rozdawnictwem, czy sprawianiem sobie przyjemności,  co widać wyraźnie w tym, że kiedy środków jest więcej, są one inwestowane sensowniej. Uporządkowana w odpowiedni sposób działal- ność dobroczynna to kolejne życiowe wyzwanie, do którego należy podejść profesjonalnie. To po prostu jeden z ważniej- szych projektów, w którym talent i wizja zostają przełożone na wymierne efekty i który pozwala na realizację potrzeb z naj- wyższego szczebla ludzkiej hierarchii – szacunku, poczucia godności i samorealizacji.

Wszystkie relacje z akcji, odznaczenia, a także dyplomy wyra- żające uznanie za pomoc to tylko wierzchołek góry lodowej, której większość zawsze ukrywa się przed oczami postronne- go obserwatora. Tym co widać jest fakt, że myślimy i działa- my globalnie oraz mamy świadomość istniejących na całym świecie nierówności społecznych, dysproporcji, a także wyni- kających z nich konsekwencji. Mówiąc o konsekwencjach, nie mam na myśli wyłącznie następstw społecznych, politycznych lub biznesowych, ale przede wszystkim ludzkie. Tak jak do- świadczeni w grze zespołowej sportowcy, doskonale wiemy, że w żaden sposób nie jesteśmy oddzieleni od otaczającego nas świata. Jak mawiał Einstein: „Kto ma przywilej wiedzieć, ten ma obowiązek działać”, dlatego to właśnie do nas należy obowiązek systemowego likwidowania różnic społecznych  i ekonomicznych. Możemy i powinniśmy sobie na to pozwo- lić, w końcu słowo „filantropia” przypomina mocno określenie „fair play” i jest taką samą normą wartości działania. ■

Krzysztof Sadecki

No comments so far.

Be first to leave comment below.